niedziela, 31 stycznia 2016

Ciężka praca popłaca– wywiad z Dianą Kurowicką



Diana Kurowicka – studentka piątego roku pedagogiki. Pracuje, jako konsultant w Biurze Obsługi Klienta Orange. Prywatnie pogodna, towarzyska i twardo stąpająca po ziemi, miłośniczka psów i tańca.  Opowiada o swoich pierwszych doświadczeniach zawodowych.

Kiedy rozpoczęła się Twoja kariera zawodowa?
Diana Kurowicka: W 2011 roku w wieku 18 lat pracowałam wtedy około trzy miesiące u znajomej w introligatorni, ale bez umowy, więc nie wiem czy liczy się to, jako pierwsza praca. Jednak od czegoś było trzeba zacząć. Pierwszą pracę na umowę zaczęłam w styczniu 2012 r. był to telemarketing.
 
Jaka była Twoja pierwsza praca?
D. K: Może będę mówić jednak o pierwszej pracy na umowę, czyli telemarketingu. Ten rodzaj pracy jest naprawdę ciężki psychicznie. Osoby słabe i bezbronne nie nadają się do tego, bo często trzeba kłamać, zdarza się też wyzwanie czy grożenie przez telefon. Plusami tej pracy były stałe godziny  i sama jej forma. Chodzi mi o fakt, że nie była to praca fizyczna, a miała charakter biurowy. Dodatkowym plusem było dość dobre wynagrodzenie oraz pozytywna atmosfera w miejscu pracy.

Czy długo starałaś się o swoją pierwszą posadę i czy ciężko było ją dostać?
D. K: O swoją pierwszą pracę nie starałam się długo. Tak naprawdę wystarczyła tylko jedna rozmowa. To wszystko, dlatego że nie było ciężko się dostać.  Szukali osób bez doświadczenia, więc ja spełniałam wymogi.

Jak długo pracowałaś w pierwszej pracy? Dlaczego zdecydowałaś się z niej zrezygnować?
D. K: W pierwszej pracy, czyli w telemarketingu pracowałam 6 miesięcy. Zrezygnowałam, dlatego że chciałam spróbować czegoś nowego, sprawdzić się w innej branży. Dodatkowo było to męczące psychicznie. Nie miałam sumienia dzwonić do ludzi, głównie starszych i „wciskać” produktów, które wcale nie były im potrzebne.

Jak wspominasz swoją pierwszą rozmowę kwalifikacyjną?
D. K: Bardzo dobrze. Co prawda stresu trochę było zanim weszłam do sali z osobą, która przeprowadzała rozmowę. Jednak jak już zaczęliśmy rozmawiać to moim skromnym zdaniem wypadłam nieźle.

Jak wyglądała Twoja najgorsza rozmowa kwalifikacyjna?
D. K: Nie pamiętam dokładnie, kiedy to było, ale starałam się o pracę, jako osoba obsługująca zamówienia telefoniczne i on-line w księgarni internetowej. Rozmowa była bardzo długa i koszmarna. Pytania były „rewelacyjne”, swoją drogą nie mam pojęcia, kto je wymyślał, ale brawa dla tego kogoś za fantazję. W połowie rozmowy już tak bardzo przestało zależeć mi na dostaniu tej pracy, że pozwoliłam sobie na kilka dość uszczypliwych komentarzy w kierunku osoby wymyślającej pytania (bezpośrednio do osoby, która pytania zadawała). Jak można się domyślić, pracy nie dostałam…

Jakie były najdziwniejsze pytania, które padły podczas rozmowy kwalifikacyjnej?
D. K: W odniesieniu do rozmowy, o której pisałam w poprzednim pytaniu, dostałam przedziwne pytanie. Niestety nie pamiętam dokładnej treści. Natomiast było ono takiego pokroju jak np.: „Jacek i Adam mają po 15 lat. Ile kanapek zje Jacek?” Mam tu na myśli, że sama treść historii, jaka została mi przytoczona na rozmowie kompletnie nie współgrała z pytaniem...
Pojawiły się też inne dziwne pytania np. Czy jest Pani singielką? (Nie stan cywilny czy posiadanie dzieci, bo to bym jeszcze zrozumiała, ograniczenia w stosunku do pracy np. z powodu dzieci). Czy wdałaby się Pani w romans z szefem?  Czy często Pani kłamie?

W ilu miejscach pracowałaś?
D. K: Około 5-6 miejsc pracy: między innymi telemarketing, gastronomia, konsultant telefoniczny czy praca przy składaniu choinek.

W którym miejscu pracowałaś najdłużej?
D. K. W pizzerii, ponad 2 lata.

Czym zajmujesz się obecnie?
D. K: Obecnie pracuję w Biurze Obsługi Klienta Orange. Zajmuję się głównie e-mailowym, korespondencyjnym oraz telefonicznym kontaktem z klientem. Rozpatruje ich reklamacje, lub pomagam w rozwiązywaniu problemów.

Czy jesteś zadowolona z obecnej pracy?
D.K: Tak, generalnie jestem zadowolona. Odpowiada mi atmosfera i zakres obowiązków, chociaż zmieniłabym wynagrodzenie na nieco wyższe.

Którą pracę wspominasz najlepiej?
D.K: Myślę, że obecną pracę będę wspominać najlepiej. A z tych, które już za mną to pracę w pizzerii. Pracowałam tam ponad 2 lata. Do tej pory czasami jeszcze dorywczo tam pracuję, chociaż ostatnio znacznie rzadziej. Bardzo miło wspominam tamte miejsce, z ludźmi tam poznanymi nadal mam kontakt. Cieszę się, że mogłam być częścią tego zespołu, wiele się wtedy nauczyłam.

Skoro masz porównanie, to, czym różni się praca fizyczna od pracy za biurkiem? Którą wolisz? 
D.K: Główną różnicą jest wygoda. Praca fizyczna, w której pracowałam do tej pory, miała zupełnie inną formę godzinową (12 godzin dziennie, co drugi dzień). Natomiast w obecnej pracy biurowej mam stałe godziny pracy (8-16). Umożliwia mi to prowadzenie regularnego trybu życia i samorealizację w innych zajęciach, na które mam czas i siłę, bo nie męczę się fizycznie. Zdecydowanie wolę pracę biurową.

Czy po zakończeniu studiów planujesz zmienić pracę?
D. K: Na razie nie. Kończę studia w tym roku, ale chcę też kształcić się dalej. A tak jak mówiłam wcześniej, obecna praca pozwala mi na jednoczesną edukację zaoczną i pracę w systemie dziennym.

 Chciałabyś pracować w zdobytym zawodzie? Czy obierzesz inny kierunek?
D. K: Za kilka lat poniekąd chcę wiązać karierę zawodową z psychologią, którą właśnie kończę. Czy dokładnie, jako psycholog, jeszcze zobaczymy. Natomiast chciałabym w swojej przyszłej pracy mieć większą szansę na wykorzystanie zdobytej wiedzy na temat psychologii.

Czy uważasz, że młodym ludziom ciężko jest znaleźć dobrą pracę?
D. K: Tak, uważam, że młodym ludziom ciężko jest dostać dobrą pracę. Pracodawcy chcą młodych ludzi, którzy mają wielkie doświadczenie i nie mają wygórowanych oczekiwań, co do wynagrodzenia oraz są dyspozycyjni. Trochę jest to wykorzystywanie studentów czy absolwentów szkół i uczelni wyższych, za małe pieniądze wymagają zbyt wiele.

Co najbardziej cenisz w miejscu pracy?
D. K: Najbardziej cenne są dla mnie stałe godziny pracy, do tego atmosfera i ludzie, którzy mnie otaczają. Nie ukrywajmy, że zarobki też się liczą.

Jak myślisz, jakich cech teraz poszukują pracodawcy u potencjalnych pracowników?
D. K: Myślę, że pracodawcy poszukują osób wszechstronnie uzdolnionych i szybko uczących się (pracodawcy chcieliby żeby takie osoby w jak najkrótszym czasie nauczyły się jak najwięcej i potrafiły zrobić wszystko). Poszukują kreatywności (żeby mieć mnóstwo pomysłów na minutę), uczciwości i zaangażowania ( na zasadzie: „rzuć wszystko, bo potrzebujemy Cię w pracy”).

Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że „ciężka praca popłaca”?
D. K: Tak. Uważam, że nic w życiu (w tym w pracy) nie dostajemy za darmo. Należy w pierwszej kolejności dać coś z siebie żeby w zamian dostać.

Czy w Polsce według Ciebie da się przeżyć za najniższą krajową?
D. K: Nie. Zdecydowanie nie. Chyba, że ktoś nie ma rodziny na utrzymaniu, szkoły do płacenia, a jego rachunki wynoszą tyle, co nic i całą wypłatę może przeznaczyć na wyżywienie i podstawowe potrzeby, to wtedy zapewne tak.

Co chciałabyś robić /gdzie widzisz siebie za 10 lat?
D. K: Za 10 lat chciałabym mieć nieduży domek w pięknej okolicy za miastem, z dużym terenem zieleni dookoła, własny hotel dla zwierząt i ośrodek szkolenia psów. Psy to moja pasja, z której chciałabym żyć.

Dziękuje za rozmowę. Życzę wiele sukcesów na polu zawodowym
D.K: Dziękuję




środa, 20 stycznia 2016

Odzieżówka – drugi krok w drodze ku dorosłości



Było call center, była opieka nad dzieckiem, czas więc na odzieżówkę. Kolejny ważny etap w rozwoju kariery młodego człowieka. Praca w sklepie, w tętniącej życiem galerii. Jakie są plusy i minusy codziennych spotkań z ubraniami? Czytaj poniżej.

- Dobry dzień
- Dzień dobry
- Pani, a spodni na mnie to dostanę ? -  zagaduje łamaną polszczyzną, obywatel Białorusi.
- A jaki nosi Pan rozmiar?
- Nu taki, jak na mni - I tutaj zaczyna się problem. Przecież ekspedientka pracująca w sklepie jest wszechwiedząca i sama musi domyśleć się czy na szerokość będzie 29, czy może 33,a długość 30, czy może 34? Dla początkującego pracownika może to być nie lada wyzwanie, tym bardziej jeżeli jeszcze nie orientuje się w rozmiarówce. Później, wraz ze stażem pracy bywa już nieco łatwiej. Gorzej jeżeli klient ma także wymagania co do wyglądu i modelu owych spodni. To za bardzo wytarte, straighty odpadają, slimy owszem, ale żeby jednak nie były za mocne rurki, no i ciemniejsze, bo do pracy nie wpuszczą … Już się robi. Wspólnymi siłami na pewno znajdziemy odpowiedni model, przerzucając przy tym ze 20 par, które potem będę musiała poskładać lub upchać na wieszaki. Jednakże klient nasz pan, czego się nie robi by konsument był zadowolony.

Jak wygląda praca w sklepie?

Czasami jest to użeranie się z klientami, którzy mimo tego, że widzą na metce ceny obniżone o 50 % to jeszcze pragną się targować, niczym przekupki na rynku.

-  Nie da się tak jeszcze dodatkowej zniżki? Przecież biorę 4 rzeczy? - No jakoś nie bardzo - chciałoby się odpowiedzieć z ironicznym uśmiechem.
Dzień w dzień przychodzą klienci, którzy patrząc na ceny robią wielkie, zdziwione oczy, otwierają usta i z ogromną pretensją w głosie, mówią do biednego, niewinnego pracownika:
- Co to za cena? Wzięta z kosmosu?
- Nie proszę Pani, z Niemiec.  -  jakbym to ja miała wielką władze i ustalała ceny w całej Polsce, a nawet poza granicami naszego kraju. Zdarzają się klienci zaskoczeni niskimi cenami. Sweter kosztował 250 zł? A kupujesz go za 125 zł ? O to rzeczywiście świetna oferta. No tak pomijając fakt, że nie wzięłabym go nawet, gdyby dawali mi go za darmo.

- A mogłabym wziąć tę kurtkę do domu, syn by przymierzył i wtedy wrócę oddam ją albo kupię
- Niestety nie ma takiej możliwości.
- Jak to? Ale w innych sklepach tak robią? Może jednak by się dało? – oczywiście miła Pani, oddam kurtkę i nigdy więcej nie zobaczę ani jej, ani pieniędzy.

Jednak warunki panujące w odzieżówce, przynajmniej w moim miejscu pracy nie są złe. Powiedziałabym, że nawet całkiem dobre. Stawka o połowę większa niż miało to miejsce w „pracy na słuchawce”.  Do tego raz na trzy miesiące dostajemy jeszcze darmowe ciuchy w postaci spodni i swetra, koszuli czy bluzy. Do obowiązków pracownika należy rozładunek towaru, dekorowanie sklepu, układanie i wieczne poprawianie ubrań, poranne sprzątanie no i oczywiście obsługa klienta, a także poinformowanie go o aktualnie trwającej promocji.




Najgorzej, jeżeli przyjdzie przemetkować cały sklep, bo nie ma już promocji „50% od ceny wyjściowej”, teraz mamy aż 70% obniżki. Tak samo jak nagłe powiadomienia o przemeblowaniu całego butiku.  9-10 h na nogach czasami daje się we znaki, ale nie jest to przecież ciężka praca fizyczna. Praca w odzieżówce jest jakąś opcją na przeczekanie, na zarobienie już nieco większych pieniędzy, zdobycie doświadczenia w pracy w bezpośrednim kontakcie z klientem. Raczej nikt nie chce spędzić całego życia pracując w sklepie z ubraniami. Jednak rok czy dwa? Nie jest to takie najgorsze rozwiązanie.