Było
call center, była opieka nad dzieckiem, czas więc na odzieżówkę. Kolejny ważny etap w rozwoju kariery młodego
człowieka. Praca w sklepie, w tętniącej życiem galerii. Jakie są plusy i minusy
codziennych spotkań z ubraniami? Czytaj poniżej.
-
Dobry dzień
-
Dzień dobry
-
Pani, a spodni na mnie to dostanę ? - zagaduje
łamaną polszczyzną, obywatel Białorusi.
- A
jaki nosi Pan rozmiar?
-
Nu taki, jak na mni - I tutaj zaczyna się problem. Przecież ekspedientka
pracująca w sklepie jest wszechwiedząca i sama musi domyśleć się czy na
szerokość będzie 29, czy może 33,a długość 30, czy może 34? Dla początkującego pracownika
może to być nie lada wyzwanie, tym bardziej jeżeli jeszcze nie orientuje się w
rozmiarówce. Później, wraz ze stażem pracy bywa już nieco łatwiej. Gorzej
jeżeli klient ma także wymagania co do wyglądu i modelu owych spodni. To za bardzo
wytarte, straighty odpadają, slimy owszem, ale żeby jednak nie były
za mocne rurki, no i ciemniejsze, bo do pracy nie wpuszczą … Już się robi.
Wspólnymi siłami na pewno znajdziemy odpowiedni model, przerzucając przy tym ze
20 par, które potem będę musiała poskładać lub upchać na wieszaki. Jednakże
klient nasz pan, czego się nie robi by konsument był zadowolony.
Jak wygląda praca w sklepie?
Czasami jest to użeranie się z klientami, którzy mimo tego, że widzą na metce ceny obniżone o 50 % to jeszcze pragną się targować, niczym przekupki na rynku.
- Nie da się tak jeszcze dodatkowej zniżki? Przecież biorę 4 rzeczy? - No jakoś nie bardzo - chciałoby się odpowiedzieć z ironicznym uśmiechem.
Dzień
w dzień przychodzą klienci, którzy patrząc na ceny robią wielkie, zdziwione oczy,
otwierają usta i z ogromną pretensją w głosie, mówią do biednego, niewinnego pracownika:
-
Co to za cena? Wzięta z kosmosu?
-
Nie proszę Pani, z Niemiec. - jakbym to ja miała wielką władze i ustalała
ceny w całej Polsce, a nawet poza granicami naszego kraju. Zdarzają się klienci
zaskoczeni niskimi cenami. Sweter kosztował 250 zł? A kupujesz go za 125 zł ? O
to rzeczywiście świetna oferta. No tak pomijając fakt, że nie wzięłabym go
nawet, gdyby dawali mi go za darmo.
- A mogłabym wziąć tę kurtkę do domu, syn by przymierzył i wtedy wrócę oddam ją albo kupię
-
Niestety nie ma takiej możliwości.
Jednak warunki panujące w odzieżówce, przynajmniej w moim miejscu pracy nie są złe. Powiedziałabym, że nawet całkiem dobre. Stawka o połowę większa niż miało to miejsce w „pracy na słuchawce”. Do tego raz na trzy miesiące dostajemy jeszcze darmowe ciuchy w postaci spodni i swetra, koszuli czy bluzy. Do obowiązków pracownika należy rozładunek towaru, dekorowanie sklepu, układanie i wieczne poprawianie ubrań, poranne sprzątanie no i oczywiście obsługa klienta, a także poinformowanie go o aktualnie trwającej promocji.
Najgorzej, jeżeli przyjdzie przemetkować cały sklep, bo nie ma już promocji „50% od ceny wyjściowej”, teraz mamy aż 70% obniżki. Tak samo jak nagłe powiadomienia o przemeblowaniu całego butiku. 9-10 h na nogach czasami daje się we znaki, ale nie jest to przecież ciężka praca fizyczna. Praca w odzieżówce jest jakąś opcją na przeczekanie, na zarobienie już nieco większych pieniędzy, zdobycie doświadczenia w pracy w bezpośrednim kontakcie z klientem. Raczej nikt nie chce spędzić całego życia pracując w sklepie z ubraniami. Jednak rok czy dwa? Nie jest to takie najgorsze rozwiązanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz